Serię Audience znam jak zły szeląg, więc bardzo byłem ciekaw jak wersja ulepszona brzmi w porównaniu do zwykłej siedemdziesiątki dwójki.
"Wersja ulepszona" to właściwie złe określenie, bo mamy w zasadzie do czynienia z zupełnie nowymi kolumnami. Przedziwna to hybryda: zwrotnica jest nowa, kopułka wysokotonowa to nieprodukowany już Esotec, para nisko-średniotonowych została żywcem przeniesiona z dawnych Contourów 1.8MkII, natomiast obudowa jak najbardziej "konturowa". Ohydna zresztą: czarne głośniki na ciemnoszarej płycie czołowej wyglądają tak ponuro, że płakać się chce na sam widok. Ale kij w oko, grunt żeby fajnie grało.
A gra fantastycznie. Pierwsze, co rzuca się w uszy to niesamowita przejrzystość i szczegółowość zakresu wysokich i średnich tonów. Po raz kolejny przekonałem się, że Esotec to jedna z najlepszych kopułek jakie kiedykolwiek powstały. Smyczki, przeszkadzajki, blachy - wszystko to podane jest jak na tacy, pozbawione jakichkolwiek zabarwień. Owszem, wyczuwalna jest odrobina ciepła, ale znacznie mniej niż w dotychczasowych modelach Dynaudio. Konstruktorzy postanowili chyba odejść wreszcie od firmowego dźwięku i postawić na neutralność. Chwała im za to.
Podobny charakter ma średnica: przyjemna w odbiorze, ale bardzo przejrzysta i namacalna. Moje ucho z przyjemnością wyłapywało nowe dźwięki, których przedtem nie słyszało na Elakach. Gwoli porównania: wstęga Elaków brzmi zupełnie inaczej niż Estotec, choć różnice są bardziej natury estetycznej niż jakościowej. Blaszana harmonijka gra bardziej słodko i miękko, Estotec jest bardziej ofensywny i podaje dźwięki "na twarz". Średnica to już inna bajka - po przełączeniu z Dynaudio na Elaki, dźwięk tych drugich wydawał się wręcz przytłumiony. Tutaj śmiało można już mówić o różnicy klas.
Bas 72SE zmienił się chyba najmniej w stosunku do pierwowzoru: jest wyraźnie ocieplony i powłóczysty. Choć dużo zależeć będzie od wzmacniacza, krótkich i precyzyjnych uderzeń raczej nie uzyskamy. Tak więc do rocka i gatunków ciężkich Dynaudio raczej bym nie polecał.
To, czego mi brakowało w 72SE to odrobiny zdecydowania i większej rozpiętości dynamiki. Owszem, kolumny potrafiły zagrać dość szybko i punktualnie, ale sądzę że w porównaniu z B&W czy AP mogłyby się wydać za leniwe.
Za to przestrzeń - marzenie. W niektórych momentach robiło się wręcz spektakularnie, choć małe pomieszczenie i niewielka odległość od ścian nie ułatwiały kolumnom zadania. Dźwięki swobodnie rozchodzące się na boki, średnica wypchnięta przed bazę jak w dobrym lampowcu, wyraźnie słyszalne dźwięki dalekiego tła... Jakoś sobie nie przypominam sobie, żeby dawne Audiency kreaowały podobne wrażenia przestrzenne. Widać, Duńczycy nie spoczęli na laurach.
Ostatnia kwestia: spójność brzmienia. Tu nie udało mi się uzyskać zadowalających rezultatów, choć jestem pewien że winę za to ponosi raczej niewielki pokój (20m) w kształcie kwadratu. Eksperymenty z ustawieniem wykazały, że Dynaudio lubią grać w sporej odległości od słuchacza - zyskuje wtedy barwa i spójność właśnie. Warto też pomęczyć siez samym ustawieniem: u mnie zagrało najlepiej, kiedy kolumny były sporo dogięte do środka, tak że widziałem ze swojego miejsca zewnętrzne ścianki. Przy ustawieniu na twarz może trochę dokuczać ofensywność wysokich.
Ogólnie rzecz biorąc: bardzo udane kolumny, w wielu aspektach z pewnością lepsze od "zwykłych" Audience 72, również łatwiejsze do wysterowania. Bardzo jestem natomiast ciekaw, jak 72SE mają się do Contourów 1.8MkII. Toż to te same przetworniki. Przy najbliższej okazji nie omieszkam sprawdzić.